Jestem z miasta. Miasto, masa, maszyna. Beton, blokowisko, budowa. Najtrudniej dostrzec piękno w takim miejscu. Trudno też mówić o „pięknie” w tradycyjnym jego rozumieniu, patrząc na falowce, odrapane garaże i dziurawe boiska.
Wybrałem się pewnego dnia z małym Olympusem (XZ-2) na spacer po dzielni. Pomysłem na zdjęcia były: 1/30 sekundy i czarno-białość. Ot, taka próba fotografii ulicznej i udokumentowania codzienności. Za kilkanaście lat te zwykłe, znajome widoki przeobrażą się w kawałek historii. Ciekawe, czy oglądając je za jakiś czas, będę się uśmiechał pod nosem na widok „starodawnych” strojów, fryzur i samochodów.