Sztokholm

Drugi weekend września spędziłem na morzu (i trochę na obcym lądzie) w niespodziewanej, acz bardzo miłej wycieczce promowej do Sztokholmu.

Wyruszyliśmy w piątek promem Nova Star z Gdańska do Nynäshamn. W sobotę zerknęliśmy na Sztokholm i jeszcze tego samego dnia wyruszyliśmy promem z powrotem do Polski. W niedzielne przedpołudnie witaliśmy z powrotem Hel i gdański port.

Wycieczka chociaż krótka, to przyniosła dużo pozytywnych wrażeń i pozostawiła miłe wspomnienia nie tylko ze Sztokholmu, ale i samego rejsu.

Polferries, prom Nova Star w porcie Nynäshamn.

Szwecja przywitała nas pochmurnym niebem, które nadało morzu posępnego, złowrogiego nastroju. Wejście do portu Nynäshamn powitało nas postrzępionym szkierami. Są to skaliste wysepki utworzone przez lodowiec i zalane wodą. Jedne większe, drugie mniejsze, porośnięte sosnami i krzewinkami, spomiędzy których prześwitują groźne, nagie skały. Na niektórych czerwienią się dachy szwedzkich chatek, a inne są tylko domem dla ptaków. Szkiery są charakterystycznym znakiem rozpoznawczym bałtyckiego wybrzeża Szwecji, a ich liczba sięga ponad 20 tysięcy.

Lodowiec, który 100 tysięcy lat temu cofał się na północ, pozostawił po sobie pamiątkę w postaci wielkich głazów, gołej granitowej skały, wielu jezior i rzek. I chociaż teraz zielenią się tam łąki i pastwiska (oraz pola golfowe), to przez całą podróż z Nynäshamn do Sztokholmu mija się monumentalne ściany skalne, w których dynamitem powydzierano miejsce na przejścia, ulice i domy.

Pomiędzy szarością kamieni, zielenią lasów i błękitem jezior leży Sztokholm – stolica wydartej skale Szwecji. Siedziba rządu, parlamentu i szwedzkiej rodziny królewskiej liczy ponad 1,5 miliona mieszkańców. Do tego rzesze turystów z każdego zakątka świata.

Czy można polubić miejsce, które widziało się niespełna 2 godziny? Ekspresowa wycieczka pozwoliła ledwie posmakować miasta. Jego skandynawskiego, a jednocześnie międzynarodowego charakteru. Specyficznego spokoju, ładu i porządku. Jedności z naturą, ale i sięgania w nowoczesność. Miasta pełnego kilkusetletnich zabytków, ale i nowocześniejszych, modernistycznych budowli, a także współczesnych wieżowców.

Zwiedzanie Sztokholmu wypadło w przeddzień wyborów parlamentarnych w Szwecji, co było widać na ulicach.

Tu możesz zagłosować!
Plakaty wyborcze było widać na każdym kroku. Tutaj w pobliżu ratusza.

Jak na turystyczne miasto przystało, tak i Sztokholm ma swoją rzeźbę, której dotknięcie przynosi szczęście i obietnicę ponownych odwiedzin. Schowany w cichym podwórku pomiędzy kamienicami, przycupnął Chłopiec, który patrzy na księżyc. Najmniejszy pomnik w Szwecji, autorstwa Liss Eriksson. Może dzięki niemu jeszcze wrócę do tego miasta, już na dłużej, niż kilka godzin?

Sztokholm, Chłopiec, który patrzy na księżyc, Liss Eriksson

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *