{AKTUALIZACJA] Zdjęcia zostały przeniesione do archiwum. W razie potrzeby proszę o kontakt.
Godzina Zero 2022 to najważniejsza tegoroczna gala Kombat Pro Wrestling i jak na duże wydarzenie, obfitowała w efektowne walki i rozstrzygnięcia wywracające do góry nogami dotychczasową hierarchię zawodników.
Walka nr 1 to pojedynek czterech wrestlerów: Dariusa, Rosettiego, Future Shock Tom Fulton i Richard „Ricky” Sky. Po początkowym chaosie, strzelaniem laserami i podkręcaniem imponującego wąsiska, na placu boju pozostali Rosetti i Darius, i to ten drugi rozstrzygnął walkę na swoją korzyść. Darius zdobywa coraz większą sympatię publiczności i liczę na to, że będzie odgrywał coraz większą rolę w KPW.
Przed walką numer 2 kilka słów do publiczności wygłosił prezes Kombat Pro Wrestling Krystian Malinowski. Odbyło się też zwakatowanie pasów mistrzowskich Tag Team oraz losowanie rodzajów walk ostatniego pojedynku wieczoru.
Pojedynek stoczyli Zefir i Leon Lato. Pierwszy zawodnik już od jakiegoś czasu zachwyca publiczność efektownymi lotami, a drugi powoli zdobywa grono fanów, pokazując coraz bardziej efektowne akcje. W starciu górą był bardziej doświadczony zawodnik, czyli Zefir. Walka zakończyła się przyjacielskim uściskiem, co może zaowocować w przyszłości utworzeniem fajnego Tag Teamu.
Pojedynek 3, to walka o pas mistrzowski Tag Team. Do boju stanęli Ordnung, bracia Fux, Primate i Tommy Freeman oraz Chemik i Lesak. Taki skład gwarantował dużo emocji i tak faktycznie było. Zwłaszcza dzikie akcje Primate’a rozgrzewały publiczność do białości, a skok Zefira z antresoli na ring tylko dolał oliwy do ognia. Ostateczne rozstrzygnięcie walki dokonało się pomiędzy Ordnung i braćmi Fux. Ku niezadowoleniu widzów mistrzowskie pasy powędrowały do Ordnung.
Po przerwie na ringu rozpętał się chaos. Do walki w formule Battle Royal przystąpiło 12 zawodników (o ile mnie pamięć nie myli). W pojedynkach solo i grupowych odpadali kolejni zawodnicy. Dawali z siebie wszystko, bo stawka walki była nie byle jaka. Wygrany dostawał kontrakt, dający prawo wyboru pojedynku z dowolnym wojownikiem w dowolnym momencie tej lub innej gali. Kontrakt otrzymał Rosetti, co spotkało się z gwizdami i okrzykami niezadowolenia sporej części publiczności. Kontrakt, jak przysłowiowa strzelba z pierwszego aktu przedstawienia, jeszcze miał odegrać swoją rolę w tej gali, ale nie uprzedzajmy faktów.
Wisienka na torcie – walka nr 5 o pas mistrzowski KPW – GREG kontra David Oliwa. Walka składała się z trzech rund. Przyznaję, że nie pamiętam teraz nazw, ale opiszę Wam jakie były zasady wygranej. Pierwsza – kto się podda, przegrywa. Druga – zawodnicy są związani łańcuchem i wygrywa ten, który pierwszy klepnie czterech narożników ringu. Trzecia – hard core match, czyli walimy wszystkim co popadnie, aż przeciwnik nie będzie miał siły wstać.
Nie trudno się domyślić, że walka była wyrównana, chociaż nie da się ukryć, że Greg korzystał z pomocy swojej drużyny: Eryka Lesaka, Chemika i Rosettiego. Pierwszy pojedynek wygrał David Oliwa, drugi – Greg. W trzecim w ruch poszły krzesła, kije, pinezki, a na koniec nawet gitara, która przesądziła losy walki. Pas mistrzowski KPW przeszedł w ręce Grega.
Wydawało się, że to koniec emocji, gdy na ringu, obok ledwo żywego Olivy, pojawił się Rosetti. Korzystając z osłabienia przeciwnika, wykorzystał swój świeżo zdobyty kontrakt i wyzwał David Oliwę do walki o pas KPW Old Town. Początkowo wydawało się, że dotychczasowy mistrz „da radę”, ale Rosetti, który zachował więcej sił przydusił swojego rywala do ringu i wygrał pojedynek, zdobywając pas.
Odbyło się pełne przetasowanie sił. Ekipa Grega świętowała zdobycie dwóch pasów, czego przed galą nikt się nie spodziewał. Biorąc pod uwagę fakt, że Pijus Pierwszy nie jest ulubieńcem całej publiczności, na pewno kolejne gale będą obfitować w jeszcze większe emocje, przy próbach „odbicia” pasów mistrzowskich.