Kiedy 8. marca relacjonowałem mecz Trefla Sopot ze Śląskiem Wrocław nie sądziłem, że to będzie moja ostatnia relacja przed bardzo długą przerwą. Pogłoski o nowym wirusie grypopodobnym, który „rozkręca” się gdzieś w świecie już do Polski docierały. Okazało się, że w ciągu najbliższych dni choroba opanowała ciała i umysły całego Świata. Również w Polsce zaczęto wprowadzać zakazy przeprowadzania imprez masowych z udziałem publiczności, chwilę potem imprez masowych w ogóle, a w ciągu następnych kilkunastu dni polski rząd zamknął praktycznie cały kraj, wprowadzając stan zagrożenia epidemicznego, a potem stan epidemii. Polska stanęła, ulice opustoszały, zapanował strach. Wychodzenie z domu tylko w razie najbardziej pilnej potrzeby życiowej, praca zdalna, zakaz wstępu do lasów, parków i na plaże. Zamknięte galerie handlowe, kina i teatry. Odwołane koncerty i zawody sportowe. Zakończona większość rozgrywek ligowych. Koniec, zamknięte.
Ponad miesiąc później, 20 kwietnia restrykcje w Polsce nieco poluzowano i można już było przynajmniej wyjść z domu. Korzystając z okazji wsiadłem na rower i pojechałem z aparatem do Sopotu, zobaczyć jak wygląda życie w czasie zarazy. Pozwolenie na wychodzenie na zewnątrz wiązało się z jednoczesnym wprowadzeniem obowiązku noszenia maseczek, więc to chciałem pokazać na zdjęciach.