Włosi na początek i na koniec
Trzy tygodnie temu (23 maja) Gdynia witała Mistrzostwa Świata do lat 20 meczem Włochów z Meksykiem. 10 meczów później (14 czerwca) również Włosi zamykają imprezę meczem z Ekwadorem o brązowy medal. Obie drużyny musiały zapomnieć o przegranych półfinałach i skupić się na walce o trzecie miejsce Mistrzostw. Zapowiadał się mecz walki, a ja dodatkowo czekałem na uroczystość wręczenia medali.
Niespodzianka
Moje fotograficzne doświadczenie rośnie z każdą „sesją”, ale to co mnie spotkało przed tym meczem kompletnie mnie zaskoczyło. Aparat zrobił mi psikusa.
Na stadionie byłem jak zazwyczaj – dobrą godzinę wcześniej. Usiadłem w biurze prasowym, na spokojnie wyciągnąłem aparat, przypiąłem obiektyw. Włączam. I nic. Głucha cisza, aparat nie reaguje. No to ładnie. Ostatni, najważniejszy, może najciekawszy mecz, a ja bez aparatu. Zapasowy nie nadaje się do szybkich akcji, zostałem praktycznie z niczym. Standardowa procedura wyłącz-włącz nie przyniosła pożądanych efektów. Trudno, idę na boisko, przynajmniej pooglądam. Na szczęście jest internet i inni też mieli taki problem. Okazuje się, że to obiektyw może zawiesić aparat. W takiej sytuacji trzeba aparat wyłączyć, odpiąć szkło, wyciągnąć karty pamięci, wyciągnąć baterię, a potem wszystko z powrotem zmontować. I wiecie co? Sukces! Ależ byłem szczęśliwy, że aparat działa. Byłem w stanie wybaczyć mu nawet zwyczajowe problemy z autofokusem.
Motywacja
Ekwador miał jej więcej, jednak przez 90 minut żadna z drużyn nie mogła strzelić gola. Obie drużyny miały swoje okazje, ale nic nie wpadło do bramki. Doczekaliśmy się dogrywki. Już na początku Włosi mieli doskonałą okazję po faulu w polu karnym na Marco Olivieri. Poszkodowany wykonał rzut karny, ale zrobił to na tyle źle, że bramkach Ekwadoru strzał obronił. Co nie udało się Włochom, udało się zawodnikom z Ekwadoru – gola strzelił Richard Mina i to Ekwadorczycy rozszaleli się ze szczęścia po ostatnim gwizdku.
Medale
Wręczenie medali i świętowanie było unikalną okazją do fotek. Zawodnicy dali upust radości i trochę się powygłupiali. Chętnie pozowali do zdjęć, zarówno fotoreporterom, jak i kibicom. Na boisku zapanowała beztroska atmosfera, co możecie zobaczyć na migawkach poniżej.
Koniec
Szybko zleciała cała impreza. Fotografowałem na 9 meczach. Zdobyłem mega doświadczenie, ale i była to fajna fotograficzna przygoda. Wiem na co stać mój obecny sprzęt, wiem trochę więcej o pracy fotoreportera. Projekt „Mistrzostwa Świata” zakończył się sukcesem. Po raz kolejny przekonałem się, że „chcieć to móc” i nie trzeba się bać sięgać wysoko, nawet jak się nie jest profesjonalistą.
Post Scriptum
W 2020 na bursztynowym stadionie w Gdańsku jest finał Ligi Europy, a w 2022 w Katarze – „dorosłe” Mistrzostwa Świata. Kto wie?